Jeszcze wczoraj były kandydat na prezydenta Zabrza dementował plotki o swoim poparciu dla Kamila Żbikowskiego w drugiej turze wyborów. Dziś potwierdził jednak, że stawia na przeciwnika Ewy Weber.
Zamieszanie w sprawie poparcia
Niedługo po tym jak Borys Borówka na łamach TVP powiedział o tym, że warto oddać głos na Kamila Żbikowskiego, w “zabrzańskim” internecie pojawiło się sporo plotek i spekulacji, mówiących o tym, że za kandydatem obywatelskim (i komitetem Reset), tak naprawdę stoją ludzie PiS-u. Borys Borówka w jednym z nagrań, które zamieścił w mediach społecznościowych zdementował te plotki, informując, że nie potwierdzają oficjalnie poparcia, dodając kilka informacji o szkodliwym działaniu ludzi z Koalicji Obywatelskiej (a przy okazji straszył też przymusową relokacją uchodźców w miejscu po likwidowanym Makro).
Dziś, niedługo przed publikacją tego materiału, Borys Borówka ogłosił, że jednak popiera kandydaturę Kamila Żbikowskiego. Poinformował, że ten przejął część programu, którym operował on sam i będą działać ponad podziałami, dla dobra naszego miasta.
Dlaczego poprę Kamila Żbikowskiego w II turze wyborów! Tak – mamy z Kamilem różnice. Ale dziś najważniejsze jest jedno: powstrzymać Ewę Weber przed przejęciem Zabrza, by zablokować złe rządy Koalicji Obywatelskiej rozpoczęte przez Agnieszkę Rupniewską. W końcu po to poszliśmy tak licznie do referendum Kamil Żbikowski przejmuje część mojego programu – w tym budowę prawdziwego rynku w Zabrzu – i ma determinację, by przywrócić naszemu miastu kierunek na rozwój, a nie stagnację i chaos. Nie możemy pozwolić, by Zabrze było dalej miejscem niespełnionych obietnic i marnowanych szans. To jest moment, w którym musimy być razem – ponad podziałami – by wygrało miasto, a nie układy W niedzielę 24.08 idźmy głosować. Razem zatrzymajmy Ewę Weber
Tak więc pierwsze świadczenie dotyczące oficjalnego poparcia dla kandydatów już mamy. Zaczyna się robić ciekawie.
Wirtualna wojna o magistrat
Jakiś czas temu opublikowaliśmy tekst o podobnym tytule, mówiący o tym, że w sieci pojawiło się sporo fałszywych kont internetowych, a na grupach w mediach społecznościowych trwa wzajemne przerzucanie się obelgami, spamowanie fałszywymi informacjami i pomówieniami. Nic się nie zmieniło, mimo iż główny kanał skupiający tego typu treści od kilku dni jest zawieszony.
W tej chwili, po obu stronach barykady, nieoficjalnie oczywiście, publikowane są uszczypliwe, często obraźliwe, opierające się o domysły i plotki informacje. Ani jedna, ani druga strona formalnie nie przyznaje się do tego, że dała zgodę na tego typu treści. Wielu z nich nie da się zweryfikować, a strony na których pojawiają się te “rewelacje” i “nazwiska” administrowane są przez postaci, których prawdziwej tożsamości możemy się tylko domyślać. Ujawnią się w “odpowiednim czasie”, cokolwiek to znaczy.
Na internetowej wojence traci całe miasto. Mieszkańcy aktywni w sieci nie wiedzą, komu wierzyć, bo co rusz pojawiają się nowe “fakty”. Kandydaci zaś tracą na swojej wiarygodności, co zapewne będzie skutkować, tradycyjnie, niską frekwencją.