Czyli, krótko mówiąc, przywracamy patologię. Nie wiem kto wymyślił system uruchamiania przejść dla pieszych przyciskiem, ale to najbardziej debilne i nieprzyjazne pieszemu rozwiązanie z możliwych. O ile ma sens na przejściach, nazwijmy to, autonomicznych - gdzieś w ciągu komunikacyjnym, ale nie na skrzyżowaniu, o tyle na skrzyżowaniach właśnie kompletnie mija się to z celem. A do tego prowadzi do absurdów, gdzie pieszy, jeśli spóźni się ledwie o chwilę z naciśnięciem przycisku, może być zmuszony czekać cały kolejny cykl zmiany świateł, bo światło nie zareaguje na przycisk wciśnięty już po zmianie na zielone na jezdni (dla ruchu w tym samym kierunku). Tymczasem mógłby spokojnie przejsć, bo ruch poprzeczny i tak jest wstrzymany zmianą świateł na jezdni. Z kolei na skrzyżowaniach, gdzie ruch pieszy i tak jest duży, konieczność wciskania przycisku celem uruchomienia zmiany świateł jest tylko niczemu nie służącym komplikowaniem życia. Nie wspominam oczywiście o wyższych kosztach samej instalacji. Słowem - te durne przyciski trzeba wy[...]ić w kosmos, a nie przywracać!