Zapadł wyrok w sprawie potrącenia kobiety przez kierowcę autobusu, który w zeszłym roku prowadził pojazd po zażyciu amfetaminy. 22. letni Adam W. został skazany na 2 lata i 10 miesięcy pozbawienia wolności oraz na dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów. Póki co jednak Adam W. nie pojawił się ani w areszcie, ani na rozprawie - "on się nie stawił, zniknął, można powiedzieć" - mówi jego adwokat.
Kierowca autobusu linii 840 potrącił w Zabrzu na pasach kobietę - w jego organizmie wykryto amfetaminę
Do zdarzenia doszło 18 stycznia 2018 roku w rejonie skrzyżowania ulic Szczęść Boże oraz 3 maja. Około południa jadący tamtędy autobus linii 840 potrącił kobietę na pasach. Jak ustaliła policja kobieta przechodziła po tym, jak na prawym pasie samochód osobowy ustąpił jej pierwszeństwa. Niestety, autobus nie zatrzymał się przed przejściem i potrącił 62. letnią pieszą.
Ze wstępnych badań wynikało, że kierowca był trzeźwy, jednak po przebadaniu na zawartość narkotyków we krwi okazało się, że prowadził on pod wpływem amfetaminy.
Potrącona z ciężkimi obrażeniami ciała trafiła do szpitala, miała złamaną podstawę czaszki, odcinek szyjny kręgosłupa oraz żebra, do dziś odczuwa skutki zeszłorocznego wypadku, ma również zaniki pamięci.
Adam W. już nigdy nie siądzie za kółkiem - jest też skazany na 2 lata i 10 miesięcy więzienia
10 maja w Sądzie Rejonowym w Zabrzu zapadł wyrok w sprawie Adama W - 2 lata i 10 miesięcy pozbawienia wolności. To o wiele mniej niż oczekiwał prokurator. Sąd wziął pod uwagę, że skazany nie był wcześniej karany, utrzymywał wspólne mieszkanie z mamą, ponadto pracował i studiował. Ponadto sąd orzekł również dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów przez Adama W., ponieważ uznał, że jego zachowanie było skrajnie nieodpowiedzialne, naraził bowiem na utratę zdrowia i życia wiele osób, w tym pasażerów, których przewoził, a zatem już nigdy nie powinien być uczestnikiem ruchu w charakterze kierującego.
Dodatkowo Adam W. ma przekazać potrąconej kobiecie 10 tysięcy złotych nawiązki, a 5 tysięcy złotych przekazać na Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej.
Zapadł wyrok, ale skazany nie pojawił się w sądzie. "On się nie stawił, zniknął" - mówi jego adwokat
Jakiś czas temu Adam W. zniknął. Wcześniej go aresztowano, następnie nałożono dozór policyjny i zakaz opuszczania kraju, jednak w pewnym momencie kontakt się z nim urwał. W poniedziałek zapadł wyrok, jednak również podczas jego odczytania oskarżonego nie było na sali. Jego obrońca, Zbigniew Dziedzic, deklaruje, że złoży apelację, bo to jest jego obowiązek, ale sam nie ma pojęcia, gdzie znajduje się jego klient.
Po prostu zniknął - mówił po ogłoszeniu wyniku obrońca Zbigniew Dziedzic - Zastosowano w stosunku do niego areszt, ale on się nie stawił na odbywanie. Nie kontaktuje się ze mną, a policja może go szukać, łapać. Nie mam pojęcia, czy on w ogóle żyje. Nie stawia się (do aresztu, sądu - przyp. red) tylko tyle mogę powiedzieć. I to też jest jego prawo.