Dwaj zabrzanie normalnie pracowali, a po godzinach włamywali się do domów na terenie Gliwic i powiatu, po czym skradzione tam sprzęty sprzedawali paserom.
W nocy z 10 na 11 kwietnia w sołectwie Smolnica, ktoś przez nikogo niezauważony włamał się do dwóch domów w budowie. Już po kilku dniach kryminalni wiedzieli, kto mógł być sprawcą oraz wytypowali, że te same osoby mogły dokonać jeszcze innych czterech włamań w Gliwicach. Detektywi rozpoczęli obserwację miejsca pobytu jednego z mieszkańców Zabrza, ustalili też jego znajomych. W kręgu zainteresowań kryminalnych znaleźli się w sumie dwaj zabrzanie.
Nikt się pewnie nie domyślał, że mężczyźni ci mieli drugie, przestępcze zajęcie. Każdego dnia normalnie chodzili do pracy, a jeden w zakresie swoich zawodowych obowiązków miał przyjmowanie wpłat pieniędzy od klientów.
Zatrzymanie włamywaczy
Legalna praca obu panom jednak nie wystarczała. W chwili zatrzymania byli zaskoczeni, ale po chwili rozmowy powiedzieli policjantom, że wiedzą, czemu zawdzięczają ich wizytę.
Dwaj trzydziestolatkowie, zatrzymani w minionym tygodniu, zostali osadzeni w policyjnym areszcie. Rozpoczęto przesłuchania, konfrontacje i ustalenia paserów. Co ważne dla poszkodowanych: dzięki swojej świetnej pracy, kryminalni z I komisariatu odzyskali już część skradzionych rzeczy, a znaleźli je u jednego z „kupców”, mieszkańca powiatu gliwickiego. Człowiek ten z pewnością odpowie za paserstwo.
Wśród odzyskanych przedmiotów był m.in. drogi rekuperator czy elektronarzędzia.
Sprawa należy do rozwojowych. Przypomnijmy - za włamania grozi kara do 10 lat pozbawienia wolności, a za skupowanie kradzionych rzeczy można trafić za kraty nawet na 5 lat.