Obchodzimy dzisiaj 60 rocznicę jednej z największych katastrof w historii polskiego górnictwa węgla kamiennego. 28 sierpnia 1958 roku w kopalni Makoszowy w Zabrzu, doszło do pożaru. Zginęło wówczas 72 górników, a 87 doznało ciężkiego zatrucia.
Do katastrofy doszło w nocy, około godziny 1:00 na poziomie 300 m. Podczas cięcia palnikiem acetylenowym zapaliła się najpierw drewniana obudowa przekopu, a później węgiel. Ogień szybko objął cały przekop, a wytwarzające się gazy i dymy przedostawały się do innych pokładów. W strefie bezpośredniego zagrożenia znalazło się 337 górników. Zagrożeni górnicy rozpoczęli ewakuację. Część z nich (około 90 górników) w trakcie ucieczki natrafiła na bardzo zadymiony odcinek. Górnicy byli wyposażeni w pochłaniacze, ale ich wydolność była ograniczona do 20 minut, co okazało się w tym przypadku niewystarczające. Część z tych górników (42 osoby) uległa śmiertelnemu zaczadzeniu.
Jedną z przyczyn śmierci tych górników było to, że otrzymali oni polecenie telefoniczne pozostania w zadymionym odcinku i oczekiwania na ratowników (ratownicy przybyli dopiero po kilku godzinach) – pozostali górnicy za namową przebywającego z nimi ratownika zignorowali ten rozkaz i po przejściu około 150 m przez dym ocaleli. Pozostali górnicy zginęli w innych miejscach – jeden z nich zmarł jakiś czas po ugaszeniu pożaru (zwłoki znaleziono dopiero po kilku dniach, ale podczas sekcji określono przybliżoną godzinę zgonu).
W związku z rocznicą tego wydarzenia dzisiaj o godz. 11.00 pod pomnikiem upamiętniającym ofiary katastrofy, przy kopalni, zostały złożone wieńce i kwiaty.