Środkowy napastnik Górnika zagrał w Mielcu 75 minut. Ani on, ani jego koledzy w żadnym stopniu nie mogli być zadowoleni z przebiegu spotkania, a tym bardziej – końcowego wyniku.
Czy nie bolą cię powtarzane coraz częściej stwierdzenia, że Górnik potrzebuje nowego napastnika? Wszak jesteś środkowym napastnikiem...
- To mnie nie boli, a wprost przeciwnie – jeszcze bardziej motywuje do pracy. Chcę coś osiągnąć w piłce, a droga do tego prowadzi tylko poprzez ciężką pracę.
Problemów w drużynie nie brakuje, więc nic dziwnego, że pojawiają się głosy o potrzebie wzmocnień personalnych.
- Jak na razie, nie mamy na koncie żadnego zwycięstwa, więc jest krytyka. Kibice mają do niej prawo. A co do wzmocnień, to nowe twarze, nowa siła na pewno się przydadzą. Nowi zawodnicy mogliby zwiększyć rywalizację w zespole, dać nową jakość. Zobaczymy zresztą jak będzie.
O waszym występie w Mielcu nie da się powiedzieć niczego dobrego...
- Zaczęliśmy mecz całkiem dobrze, mieliśmy na samym początku sytuację i po 3 minutach dostajemy gonga. Ten cios spowodował, że wszystko się zmieniło, znowu musieliśmy gonić wynik. A potem rzut karny i mecz zrobił się dla nas jeszcze trudniejszy. Wyszliśmy w Mielcu na boisko zmotywowani, nabuzowani i... dostajemy w łeb. I to się ostatnio powtarza. Sami nie wiemy co się dzieje, dlaczego tracimy głupie bramki. A potem jest ciężko gonić wynik. Trudno mi powiedzieć, co jest tego przyczyną, że przegrywamy mecz za meczem. Każdy z nas zapieprza na boisku, walczy, a potem bramka i pojawiają się problemy.
Przed Górnikiem mecz z Zagłębiem Lubin, idealny dla Ciebie, by się przełamać. W Lubinie nie dostałeś szansy gry w pierwszym zespole, występowałeś jedynie w drugiej drużynie i Młodej Ekstraklasie.
- To na pewno byłby dla mnie idealny mecz na przełamanie. Ale co mam powiedzieć? Bardzo bym chciał pomóc kolegom w zdobyciu pierwszych trzech punktów, ale nie wiem, jak to się wszystko potoczy. Trzeba być jednak optymistą...